Poprawiony: piątek, 09 grudnia 2011 20:09 Wpisany przez Natalia Krzesińska niedziela, 01 maja 2011 13:34
Jessica wstała bardzo późno. Mama zabroniła jej więc czytania po nocach; dziewczynka nie chciała się na to zgodzić, ale mama powiedziała, że zaraz po szkole pojadą na targ koni, by kupić jej wymarzonego zwierzaka. W szkole Jessice strasznie się dłużyło, bo nie mogła doczekać się momentu, w którym dostanie nowego kucyka.
Po powrocie do domu, dziewczynka pospiesznie zjadła obiad i oznajmiła mamie, że już mogą jechać. Była bardzo podekscytowana; zawsze chciała mieć konika, jeździć na nim i skakać. Najbardziej marzyła o kucyku białym z brązowymi skarpetkami. Chciałaby go nazwać Skowronek lub Skowronka. Ale to były tylko jej marzenia, więc dziewczynka za bardzo się nie rozmarzała, mimo że nie lubiła niespodzianek.
Na targu koni zobaczyła wiele różnie wyglądających koni, ale najbardziej szukała swojego przyszłego „Skowronka”. Ale jej mama wciąż szła w wyznaczonym przez siebie kierunku nie zważając na ciągle rozglądającą się córkę. Jej mama wiedziała, że córka chciała by mieć rasowego konia, który byłby jej wymarzonym, ale nie było ich na takiego konia stać.
-
Mamo, chciała bym mieć białego konika z brązowymi skarpetkami. Nazwała bym go Skowronek – powiedziała podekscytowana Jessica.
-
Aha – odpowiedziała.
Jessica z mamą weszły do mniej zatłoczonej i mniej imponującej części targu. Nie było tam tylu koni, ale nie były też takie piękne i wartościowe. Dziewczynka natychmiast zrozumiała, że mama nie kupi jej żadnego dobrego konia, ponieważ nie mają na to pieniędzy. Trochę ją to zasmuciło.
Magdalena po chili zaprowadziła córkę do małego pawilonu z wybiegiem, na którym jeździła mała, blondyno-włosa dziewczynka. Stały tam też trzy inne w pełni osiodłane konie. Dwa były czarne, w tym jeden w białawe łaty gdzieniegdzie; trzeci był biały, a ten czwarty, który jeździł był brązowy. Żaden z tam będących koni nie był zadbany, ani wyczesany.
-
Będę miała takiego konia? - zapytała z niechęcią Jessica, robiąc nie miłe w stronę zwierząt.
-
Tak. One tylko tak wyglądają... Są całkiem miłe i oswojone. Będzie Ci się na niej dobrze jeździło – przekonywała córkę mama.
-
Hm... O domu też mówiłaś, że „on tylko tak wygląda” - przedrzeźniała Jessica mamę.
-
Jeśli będziesz nie miła nie dostaniesz konia w ogóle! - powiedziała ostro mama.
-
Dobrze... przepraszam – odpowiedziała dziewczynka.
Po chwili przywitał ich właściciel czwórki koni. Przedstawił się, a potem wypytał Magdalenę o stopień zaawansowania w sztuce jazdy konnej. Po tym powiedział:
-
Większość moich koni ma dość duży temperament, ale jeden, właściwie jedna jest nowa i bardzo spokojna, choć to nie kucyk.
-
Mi zależy na kucu – powiedziała mama.
-
No to będzie pani musiała poszukać konia gdzie indziej, bo ja przy takich małych zdolnościach nie sprzedam jej konia z dużym temperamentem – odpowiedział sprzedawca.
-
No to niech będzie... - mama westchnęła – która to?
-
Ta czarna w łaty. Nie ma imienia, więc będziesz mogła nadać jej imię – tym razem sprzedawca zwrócił się do Jessiki.
-
Aha.
Umówili się tak, że sprzedawca miał przywieść konia jutro. Na szczęście Jessica coraz bardziej oswajała się z tym, że nie będzie miała takiego konia jakiego sobie wymarzyła; przez całą drogę myślała nad tym jak mogłaby nazwać nową klacz, bo z imienia Skowronka zrezygnowała. W domu siostra poczęstowała ją karmelkami, które dostała w szkole. Wtedy Jessice do głowy przyszedł pomysł. Bardzo lubiła karmelki i konie, więc postanowiła, że swoją nową klaczkę nazwie Karmela. Zaraz po tym jak to wymyśliła zaczęła krzyczeć na cały dom, że wie jak nazwie swojego konia i że będzie mieć na imię Karmela. Zaraz po tym tata jej przerwał i za karę miała iść od razu spać ( a było ok. siedemnastej).
Jessica poszła wykąpać się, a potem spać. Ale nie mogła zasnąć, więc postanowiła zobaczyć co jest w księdze. Niepewnie po nią sięgnęła i otworzyła. Okazało się, że narysowane były tam smoki i opisy do nich. Były tam też opisy innych stworzeń, ale to na stronach o smokach otworzyła najpierw. Dziewczynka najpierw potraktowała je jak bajkę, ale z coraz dalszym czytaniem miała takie wrażenie, jakby ta książka opowiadała o czymś prawdziwym. Przy czytaniu tej księgi przyszedł jej na myśl stary strych. Odłożyła książkę, była taka zaczytana, że nie zauważyła kiedy – przyszła godzina dwudziesta pierwsza. Postanowiła, że jutro pójdzie zobaczyć strych, mimo że rodzice zabronili tego...