Poprawiony: piątek, 09 grudnia 2011 20:09 Wpisany przez Natalia Krzesińska niedziela, 01 maja 2011 13:34
Dziewczynka długo nie mogła zasnąć. Nie chciała już więcej widzieć na oczy tej starej, głupiej księgi ani tego dziwnego, małego smoka. Nie przespała całej nocy i następnego dnia mama była bardzo zła.
-
Znowu czytałaś?! Przecież mówiłaś, że idziesz spać! Dlaczego nie poszłaś spać od razu i mnie okłamałaś?! - pani Nioszyńska była bardzo zła na córkę.
-
Nie okłamałam! Poszłam spać, ale nie mogłam zasnąć! - broniła się Jessica.
-
A to dlaczego?!
-
Bo nie byłam na tyle zmęczona, żeby zasnąć! - krzyknęła Jessica.
-
Dlatego dziś posprzątasz salon, swój pokój i zamieciesz liście z trawnika w ogrodzie – powiedziała pani Nioszyńska.
-
Ale ja nie chcę!
-
Jeśli zaraz się nie uspokoisz to posprzątasz też...
-
dobrze, dobrze – powiedziała z niechęcią Jessica.
Dziewczynce prawie cały dzień zajęło sprzątanie. Z jednej strony była zła, bo musiała sprzątać, ale z drugiej strony nie musiała i nie miała czasu na rozmyślanie o magii i smoku. Przez całą noc próbowała wmówić sobie, że księga mówi o samych bajkach, a na strychu nic nie znalazła. Jessica mimo to trochę rozmyślała, a to rozmyślanie bardzo ją dołowało. Nagle usłyszała kroki. Pani Nioszyńska wyszła jakichś kwadrans temu, więc dziewczynka w pierwszej chwili pomyślała, że po prostu wróciła do domu. Nie przerwała sprzątania dopóki nie zdała sobie sprawy z tego, że jej mama zawsze witała się z domownikami po przyjściu ( czasem nawet kiedy nikogo w domu nie było), a odczekała chwilę i żadnych słów nie usłyszała, ale zdała sobie sprawę z tego, że te kroki nie dochodzą z dołu tylko z góry – ktoś, albo raczej coś schodziło ze strychu. Dziewczynka od razu pomyślała o smoku, którego od kilku godzin próbowała wymazać z pamięci. Jessica była sama w domu i właśnie wycierała naczynia, które przed chwilą myła. Powoli, drżącymi rękami odłożyła szklankę na miejsce, szmatkę na grzejnik i wyjęła duży koc spod ich kanapy. Na palcach, jak najciszej do przejścia na strych. Smok był już na małym korytarzu i z dzienną ciekawością
rozglądał się po bocznych pokojach, wydając przy tym dźwięki podobne do gulgotania. Dziewczynka była bardzo przestraszona i serce waliło jej jak dzwon. Powoli podeszła do smoka powoli, a on wydał z siebie śmieszny pisk, który jednak nie rozbawił jej tylko raczej bardziej przestraszył. Ten pisk wytrącił ją z równowagi, tak że dziewczynka potknęła się o własne nogi i z krzykiem zarzuciła koc na smoka; ale on tylko z szybko go zrzucił i z takim samym piskiem co ostatnio rzucił się do drzwi wyjściowych. Kiedy smok zbiegł z tego piętra na którym była i był na parterze, zdała sobie sprawę, że nie zamknęła drzwi wyjściowych. Szybko zbiegła na parter, ledwo się nie przewracając; wciąż miała nogi jak z waty ze strachu. Kiedy dobiegła do drzwi zobaczyła, że są otwarte na szeroko i na wysokości mniej więcej jej pasa była dwa głębokie zadrapania od łap i pazurów. Jessica zakryła dłonią usta i nie miała pojęcia co zrobić. Była rozdarta: nie wiedziała czy gonić smoka, czy raczej poszukać czegoś czym można, by było zakryć ślady pazurów. Jessica zamknęła oczy i głęboko odetchnęła. Kiedy otworzyła oczy wiedziała już co zrobić – odwróciła się na pięcie i poszła zdecydowana do swojego pokoju po jakichś plakat, który zakrył, by ślady pazurów, no i oczywiście musiała wymyślić wymówkę na temat tego czemu ten plakat tu wisi?! Po pół godzinie poszukiwań znalazła jeden jedyny plakat, który się nadawał: z dużym tygrysem w leśnym gąszczu. Miała też inne, ale stwierdziła, że gdyby przywiesiła plakat jakiejś gwiazdy na pewno rodzice kazali, by jej zdjąć go od razu. Zeszła do holu i kilkoma kawałkami taśmy przykleiła plakat. Kiedy już zamknęła drzwi na klucz i posprzątała bałagan jaki narobił smok i upewniła się, że wszystko jest tak samo jak wcześniej, wróciła do zmywania naczyń, a raczej do ich wycierania. Po niedługim czasie do domu wróciła mama. Jessica nie zeszła przywitać się z mamą, ale tylko grzecznie odkrzyknęła powitanie. Okazało się, że mama była po tych zakupach w dobrym humorze.
-
Wszystkie wyznaczone pokoje posprzątanie? - zapytała pani Nioszyńska.
-
Tak.
-
A ten plakat na drzwiach to wisi tam, bo...
-
Bo tam jest tam tak trochę... hmm.... smutno, mało kolorowo no i... pomyślałam, że jeśli powieszę tam ten plakat to zrobi się tak bardziej kolorowo i... trochę bardziej wesoło – wytłumaczyła Jessica, improwizując.
-
Hmm... To nawet bardzo fajny pomysł – powiedziała Pani Nioszyńska z zadowoleniem kiwając głową.
-
Dziękuje! - powiedziała Jessica podskakując z radości z wielkim uśmiechem na twarzy.
Jessica do sprzątała kuchnię, pomogła w lekcjach Penelopie, a potem poszła spać – wolała iść wcześniej, żeby znowu nie przydarzyło jej się coś strasznego i wreszcie chciała normalnie przespać całą noc bez żadnych incydentów...