Uwaga, otwiera nowe okno. PDFDrukujEmail

Spis treści
Opowiadanie o Jessice
Słowniczek
Rozdział 1. Kartkówka
Rozdział 2. Przeprowadzka
Rozdział 3. Sklep zoologiczny
Rozdział 4. Nowy dom
Rozdział 5. Książka
Rozdział 6. Karmela
Rozdział 7. Karmela
Rozdział 8. Strych
Rozdział 9. Ucieczka
Rozdział 10. Spotkanie
Wszystkie strony

Dziewczynka długo nie mogła zasnąć. Nie chciała już więcej widzieć na oczy tej starej, głupiej księgi ani tego dziwnego, małego smoka. Nie przespała całej nocy i następnego dnia mama była bardzo zła.

 

  • Znowu czytałaś?! Przecież mówiłaś, że idziesz spać! Dlaczego nie poszłaś spać od razu i mnie okłamałaś?! - pani Nioszyńska była bardzo zła na córkę.

  • Nie okłamałam! Poszłam spać, ale nie mogłam zasnąć! - broniła się Jessica.

  • A to dlaczego?!

  • Bo nie byłam na tyle zmęczona, żeby zasnąć! - krzyknęła Jessica.

  • Dlatego dziś posprzątasz salon, swój pokój i zamieciesz liście z trawnika w ogrodzie – powiedziała pani Nioszyńska.

  • Ale ja nie chcę!

  • Jeśli zaraz się nie uspokoisz to posprzątasz też...

  • dobrze, dobrze – powiedziała z niechęcią Jessica.

     

Dziewczynce prawie cały dzień zajęło sprzątanie. Z jednej strony była zła, bo musiała sprzątać, ale z drugiej strony nie musiała i nie miała czasu na rozmyślanie o magii i smoku. Przez całą noc próbowała wmówić sobie, że księga mówi o samych bajkach, a na strychu nic nie znalazła. Jessica mimo to trochę rozmyślała, a to rozmyślanie bardzo ją dołowało. Nagle usłyszała kroki. Pani Nioszyńska wyszła jakichś kwadrans temu, więc dziewczynka w pierwszej chwili pomyślała, że po prostu wróciła do domu. Nie przerwała sprzątania dopóki nie zdała sobie sprawy z tego, że jej mama zawsze witała się z domownikami po przyjściu ( czasem nawet kiedy nikogo w domu nie było), a odczekała chwilę i żadnych słów nie usłyszała, ale zdała sobie sprawę z tego, że te kroki nie dochodzą z dołu tylko z góry – ktoś, albo raczej coś schodziło ze strychu. Dziewczynka od razu pomyślała o smoku, którego od kilku godzin próbowała wymazać z pamięci. Jessica była sama w domu i właśnie wycierała naczynia, które przed chwilą myła. Powoli, drżącymi rękami odłożyła szklankę na miejsce, szmatkę na grzejnik i wyjęła duży koc spod ich kanapy. Na palcach, jak najciszej do przejścia na strych. Smok był już na małym korytarzu i z dzienną ciekawością

rozglądał się po bocznych pokojach, wydając przy tym dźwięki podobne do gulgotania. Dziewczynka była bardzo przestraszona i serce waliło jej jak dzwon. Powoli podeszła do smoka powoli, a on wydał z siebie śmieszny pisk, który jednak nie rozbawił jej tylko raczej bardziej przestraszył. Ten pisk wytrącił ją z równowagi, tak że dziewczynka potknęła się o własne nogi i z krzykiem zarzuciła koc na smoka; ale on tylko z szybko go zrzucił i z takim samym piskiem co ostatnio rzucił się do drzwi wyjściowych. Kiedy smok zbiegł z tego piętra na którym była i był na parterze, zdała sobie sprawę, że nie zamknęła drzwi wyjściowych. Szybko zbiegła na parter, ledwo się nie przewracając; wciąż miała nogi jak z waty ze strachu. Kiedy dobiegła do drzwi zobaczyła, że są otwarte na szeroko i na wysokości mniej więcej jej pasa była dwa głębokie zadrapania od łap i pazurów. Jessica zakryła dłonią usta i nie miała pojęcia co zrobić. Była rozdarta: nie wiedziała czy gonić smoka, czy raczej poszukać czegoś czym można, by było zakryć ślady pazurów. Jessica zamknęła oczy i głęboko odetchnęła. Kiedy otworzyła oczy wiedziała już co zrobić – odwróciła się na pięcie i poszła zdecydowana do swojego pokoju po jakichś plakat, który zakrył, by ślady pazurów, no i oczywiście musiała wymyślić wymówkę na temat tego czemu ten plakat tu wisi?! Po pół godzinie poszukiwań znalazła jeden jedyny plakat, który się nadawał: z dużym tygrysem w leśnym gąszczu. Miała też inne, ale stwierdziła, że gdyby przywiesiła plakat jakiejś gwiazdy na pewno rodzice kazali, by jej zdjąć go od razu. Zeszła do holu i kilkoma kawałkami taśmy przykleiła plakat. Kiedy już zamknęła drzwi na klucz i posprzątała bałagan jaki narobił smok i upewniła się, że wszystko jest tak samo jak wcześniej, wróciła do zmywania naczyń, a raczej do ich wycierania. Po niedługim czasie do domu wróciła mama. Jessica nie zeszła przywitać się z mamą, ale tylko grzecznie odkrzyknęła powitanie. Okazało się, że mama była po tych zakupach w dobrym humorze.

 

  • Wszystkie wyznaczone pokoje posprzątanie? - zapytała pani Nioszyńska.

  • Tak.

  • A ten plakat na drzwiach to wisi tam, bo...

  • Bo tam jest tam tak trochę... hmm.... smutno, mało kolorowo no i... pomyślałam, że jeśli powieszę tam ten plakat to zrobi się tak bardziej kolorowo i... trochę bardziej wesoło – wytłumaczyła Jessica, improwizując.

  • Hmm... To nawet bardzo fajny pomysł – powiedziała Pani Nioszyńska z zadowoleniem kiwając głową.

  • Dziękuje! - powiedziała Jessica podskakując z radości z wielkim uśmiechem na twarzy.

Jessica do sprzątała kuchnię, pomogła w lekcjach Penelopie, a potem poszła spać – wolała iść wcześniej, żeby znowu nie przydarzyło jej się coś strasznego i wreszcie chciała normalnie przespać całą noc bez żadnych incydentów...

 

dodaj komentarz